My Home, Sweet Home

Witajcie.
Przepraszam za dłuższą nieobecność, ale miałam swoje powody.
Nasze marzenie stało się rzeczywistością - otóż kupiliśmy mieszkanie. Wreszcie - nasze miejsce na świecie.
Ponieważ obecnie wynajmujemy mieszkanie i płacimy spore pieniążki za to - od razu zabraliśmy się za wykańczanie nowego - by jak najszybciej się przeprowadzić i nie płacić jednocześnie wynajmu i raty kredytu, bo poszlibyśmy szybko z torbami :)
Dwutygodniowy urlop męża wykorzystaliśmy na pracę w naszym nowym gniazdku.
Już wcześniej mieliśmy upatrzone płytki, farby, podłogę itp, więc wszystko szybko kupiliśmy lub zamówiliśmy przez internet. Bank - wiele nam nie dał, więc musieliśmy mocno kombinować, by kupić coś co nam się spodoba, a jednocześnie zmieści się w naszym w budżecie. Nie było łatwo niestety. Myślę jednak, że wielu z Was wie, o czym mówię :)
Ponieważ nasze materiały nie pochodzą z najwyższej półki, większość nie pochodzi nawet z tej środkowej - chcieliśmy by wykonanie prac było na najwyższym poziomie. Mogliśmy tego wymagać od siebie, bo większość prac wykonaliśmy sami. Tylko łazienkę miał wykonać fachowiec. Ale tutaj - to sporo nerwów nas to kosztowało. Cóż - chyba w każdym remoncie - musi się coś wydarzyć....
Na samym początku prac - zaczęły się już schody. Wielkie rozczarowanie i złość, ale.... o złych rzeczach nie chcę tu pisać, bo nie chcę, by nasze gniazdko kojarzyło mi się ze złymi emocjami.

Po dwóch tygodniach prac mamy już pomalowane wszystkie pomieszczenia (oprócz korytarza), ułożone panele i nawet przykręcone listwy przypodłogowe (oprócz pokoju dzieci), położone płytki w kuchni, łazience i korytarzu (tu brakuje fug).
Co musimy jeszcze zrobić?
- wstawić drzwi wewnętrzne i zrobić wokół futryn szpalety
- pomalować przedpokój
- zafugować korytarz
- położyć panele w pokoju dzieci
- przykręcić kontakty i przełączniki do światła
- zamontować sedes i umywalkę
- posprzątać
- wprowadzić się :)

Trzymajcie kciuki, żeby nic nie stanęło nam na przeszkodzie.
Tymczasem zostawiam kilka migawek z naszego nowego gniazdka, choć nie mam jeszcze zdjęć z obecnego stanu rzeczy :)

 Tak było - tuż po zimie....

A teraz kilka zmian jakie nastąpiły:

Salon z kuchnią:

Pokój dzieci:

 Sypialnia:

Łazienka:

 

Tak to się powoli dzieje.
Zdjęcia fatalne bo robione komórką i drżącą ręką :D
Jak zrobię nowszą wersję wykończenia to Wam pokażę - jeśli w ogóle chcecie, by taki cykl na moim blogu powstał: "Jak się Madzik przeprowadzała?!"  ??
Przeprowadzka przewidziana na początek lipca.
Najbardziej nie mogę się doczekać mojej nowej kuchni - bo widzę ją póki co - tylko w mojej wyobraźni. Sama ją sobie wymyśliłam, zaprojektowałam - w rysunkach pomógł mąż... i oddaliśmy do wykonania. Ciekawe, co nam z tego wyjdzie? :)
No i ... nie mogę się doczekać oczywiście - mojej pracowni. Wreszcie będę mieć oddzielny pokoik na scrapowanie :)
Ciekawe, czemu akurat te dwa pomieszczenia są mi najbliższe???? :P

Przez ostatni czas - po powrocie z "pola bitwy" i położeniu dzieci spać - próbowałam nadrabiać jakieś zamówienia. Było bardzo ciężko, potrafiłam dwa razy zasnąć robiąc jedno pudełko. .... na siedząco.... :) Potem cuciłam się na chwilę i starałam się pracować dalej. Niestety wiele w tym czasie nie zrobiłam. Zawaliłam też TDZ, ale obiecuję nadrobić tą rundę i pokazać Wam mój lift.
Wszystkie wykonane prace - fotografowałam, więc jak tylko pościągam je z aparatu - to wszystko pokażę.
Tymczasem ... kończę już ten przydługi post i zabieram się do pracy.
Miłego dnia Kochani.

Aha!!!
Mam dziś urodziny :))))
33
Zatem na wieczór postaram się przygotować jakąś niespodziankę dla wszystkich moich gości :)

Buziaki
Madzik