poniedziałek, 9 lipca 2012

Święty Mikołaj w lipcu

Był sobie taki dzień....
Siedzę sobie w domu... dzwonek do drzwi. Miko jak zwykle pędzi i krzyczy: "to tata, to tata!!!!". Otwieramy. Miko mówi: "To nie tata!"
To Pan listonosz.
Przesyłkę dostałam. Poleconą. Oczywiście już nie raz dostawałam to się nie zdziwiłam. No ale zamknęłam drzwi za listonoszem i tak szukam nadawcy... bo właściwie nie pamiętałam co to ja zamówiłam.
Nadawcy niet!!! Polecony bez nadawcy - niezły myk, co nie?
Z pieczątki rozszyfrowałam: Stargard Szczeciński.
Hmmmm.
Rozpakowuję, a w środku .... papiery!!!!!! Hamerykańskie!
Myślę sobie - zaś pomyłka! Ale kogo powiadomić o pomyłce, skoro nie ma nadawcy?
Wpisuję na FB pytanie: "Kogo znam ze Stargardu?"
Życzliwa osoba odpisała, że w Stargardzie mieści się ScrapButik.
I już miałam pisać do GosiS, ale..... przypomniała mi się rozmowa z Sabiną - moją przyjaciółką, której nie znacie. A szkoda!
Kiedyś zagadywała mnie o różne papiery, przydasie, bo zamarzyło się jej rozpocząć przygodę ze scrapbookingiem :) I akurat spodobał jej się sklepik GosiS, więc przeglądałyśmy półki, zachwycając się papierami.
A że znam Sabinę, to.... stała się główną podejrzaną całego zamieszania. A że Sabina kłamać nie umie, to prawda szybko wyszła na jaw :))

I tak oto w lipcu przyszedł do mnie święty Mikołaj i dostałam od 'niego' kilka pięknych papierów z różnych amerykańskich kolekcji.
Nie mogąc się powstrzymać przed pocięciem - powstała już pierwsza karteczka:


Póki co bez żadnego napisu. Uniwersalna.


Papier motylkowy od razu przypadł mi do gustu. I mimo iż zawsze mi żal drugiej strony - z dwustronnego papieru to... zdecydowałam się ja zakleić. Ale nie tak do końca, bo koronka dziurkaczowa - jest własnie zrobiona z drugiej strony tego papieru.


Praca miała być lekka i łatwa, ale.... jak się okazało kartkę robiłam chyba ze dwie godziny. A właściwie - tyle nad nią myślałam :)
Trudno było mi dobrać dodatki do tak pięknego papieru. Piękny papier stał się więc zmorą, kiedy rozwaliłam wszystkie kwiaty, ćwieki, wykrojniki i nic nie pasowało... bo szkoda zasłaniać to piękne 'stado' motyli :)


Ale jednak coś wybrałam. Wykrojniki od Natki (z zamianki), kwiaty biały i czarny - kupione na początku mojej przygody ze scrapowaniem (jak widać nie zbutwiały w szufladzie przez tyle lat :) ), różowy koronkowy kwiat z kolekcji BoBunny (swoją drogą - kolosalne pieniądze chcą za te kwiatki, a mając kawałek koronki - na pewno zrobicie sobie ładniejszy :) Ja go wygrałam w candy u Mirabell).


Co wyszło to wyszło. Na pewno kolorowo i radośnie :)

Sabinie baaaaaardzo dziękuję za niesamowitą niespodziewajkę. Odwdzięczę się na pewno jakoś :)

A Wy napiszcie co myślicie o karteczce :)

8 komentarzy:

  1. piekny motylkowy papierek :) i gratulacje wygranej w candy kolejnym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, juz widzę!!!!!! Dzięki Kasiu za dobre wieści!!!!!
      Ale się cieszę!!!! :)

      Usuń
  2. to się nazywa prawdziwy Mikołaj!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tylko Sylwester w Czerwcu i 100% Lejdis ze mnie - hahahaha

      Usuń
  3. Madziu, gratuluję wygranej w TSC i prezentu od Sabiny :)
    Kartka letnia, słoneczna - piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałaś być bardzo grzeczna ;)
    Papier motylkowy super!! Faktycznie szkoda go zasłaniać :)

    OdpowiedzUsuń