sobota, 24 września 2011

Decoupage

Mój pierwszy raz z klejeniem serwetek...
Miałam zwykłe niebieskie ramki - do niczego nie pasujące, ale jednak moja wyobraźnia wiedziała, że ja je przerobię, więc trzymałam skrycie w szufladzie.

Tego lata wzięłam się za nie. Przetarłam je papierem ściernym, pomalowałam na czerwono, posmarowałam woskiem (świeczką) po czym pomalowałam je na biało - kilka razy (wszystko farbami akrylowymi). Znów przecierałam papierem, w niektórych miejscach za mocno, więc musiałam malować raz jeszcze. Wosk nie ścierał się tak jak chciałam, a czerwona farba wciąż przebijała, więc moje ramki nie są białe. Wyszły lekko różowawe.
Moje ramki miały takie pozostać, ale pewnego dnia trafiłam w markecie na cudne serwetki z różami, kupiłam, a że miałam w domu Vikol - to je przykleiłam. Podobało mi się wszystko, dopóki nie polakierowałam. Trochę mi ten lakier wszystko rozmazał, a serwetki pomarszczył. Cóż.
Rameczki i tak bardzo lubię i nadal cieszę się, że je ozdobiłam, bo teraz są o niebo ładniejsze niż wtedy, gdy były niebieskie.
Dodam, że lakierowałam tylko raz. Nie wiem - czy potrzeba więcej. Czytałam na innych blogach, że powinno się 2-3 razy lakierować. Ale właściwie po co? Kto mi wyjaśni?

A teraz przedstawiam moje ramki. Nie są duże. Wkrótce znajdą się w nich nasze fotki i ramki zawisną na ścianie.



Idąc za ciosem. Ozdobiłam też glinianą doniczkę. Pomalowałam, okleiłam i polakierowałam. Tutaj będę musiała polakierować, jeszcze co najmniej raz, bo wiadomo, że doniczkę czasem się myje na mokro, więc warstwa musi być dobrze utwardzona.
Przy ozdabianiu doniczki popełniłam karygodny błąd. Otóż wydawało mi się, że wzór różyczek jest tak pięknie rozłożony na serwetce, że lepiej przykleić całą serwetkę niż wycinać poszczególne różyczki. Już wiem, że to nie jest łatwe. Serwetka mi się darła, marszczyła itd. Więcej tego nie zrobię. Efekt nie jest zadowalający, ale nie mam zamiaru tego poprawiać i zostanie tak jak jest. Może nikt mnie nie zastrzeli ;o))

Oto moja nowa doniczka ;o))


Jesteście ze mnie dumne, prawda? ;o))

P.S. Dodam jeszcze, że to hobby nie sprawdza się w mieszkaniu w bloku i przy dzieciach, a juz na pewno - nie zimą!!! ;o)

11 komentarzy:

  1. Piękne różyczki, na pewno spodobałyby się mojej Mamie.;)
    Jeśli to Twój pierwszy raz z decoupage to na prawdę możesz być z siebie dumna.:) Ja też niedawno miałam swoją pierwszą próbę z serwetkami, jeszcze nic nie pokazywałam na blogu, ale chyba mnie zmotywowałaś.:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oszzz, dziewczyno!! Jakie Ty cudeńka robisz tymi łapkami ;*** wspaniale Ci to wyszło ;))a na ramkach te róże są wycięte z serwetki, tak?

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie wyszło ;)
    lakieruje się po kilka razy po to żeby wzór z serwetek "wtopił" się w tło i wyglądał jak namalowany... jak nie widać granic i nie czuć ich pod palcami jest idealnie... co wcale nie jest proste...co kilka lakierowań dobrze jest przetrzeć papierem ściernym i wilgotną ściereczką i lakierować dalej ;)

    powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt Twojego pierwszego decu jest zniewalający.
    Doniczka i ramki są cudne.
    J. już Ci wyjaśniła jak to z tym lakierowaniem.
    To bardzo cenna uwaga.
    Ja naklejałam całą serwetkę jak nie chciałam malować tła lub gdy nie używałam lakieru do spękań.
    Fakt,że trzeba mieć cierpliwość do serwetki i kłaść powoli i najlepiej od środka.Najłatwiej ćwiczy się na płaskich powierzchniach.
    Ta pasja wymaga miejsca, a przy dzieciach trzymania wszystkiego na wysokościach, ale za to jaki efekt:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo dumna jestem :*
    Bo jak dla mnie i ramki i doniczka są przecudowne :) Na zdjęciach żadnych niedociągnięć nie widać!

    OdpowiedzUsuń
  6. dumna to mało powiedziane ;-)
    ślicznie Ci to wyszło

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne ramki i doniczka, aż sama mam na taką chęć, tylko u mnie brak tego typu zdolności :)) Jestem z Ciebie dumna :D
    antylia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem! Dla mnie to czarna magia ten cały decoupage, więc podziwiam efekty tym bardziej:D

    OdpowiedzUsuń
  9. fiu fiu, piękne Ci to powychodziło :)
    ja jednak jestem zwolenniczką wyrywania wzorów z serwetek (nie wycinania!!!!!!), bo wtedy serwetka fajnie się przykleja, nie czuć krawędzi pod palcami. a jako kleju używam magica rozcieńczonego wodą w stos.1:2 .
    :*

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem zachwycona! ciekawe czy aj z moimi dwoma lewymi rękoma byłabym zdolna zrobić takie coś? masz talent! naprawdę gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  11. BRAWO ! Pięknie Ci to wyszło :)

    OdpowiedzUsuń